Kupiłem Bullitta! #4 Filmowy Bullitt

O filmie „Bullitt” z 1968 roku pisał już praktycznie każdy szanujący się magazyn motoryzacyjny. Ciekawa historia, ale jak dla mnie dużo ciekawsza jest historia głównego bohatera, którym jest w tym przypadku auto Steve McQueena – Mustang Fastback S-code z 1968 roku, którego losy, a właściwe to których losy owiane są tajemnicą i nie do końca są jasne. Jest jednak kilka faktów, które udało się nam zebrać do kupy podczas godzin spędzonych przed filmem, internetem oraz planowania mojego samochodu.

Jak każda legenda, historia Mustanga, którym jeździł McQueen ma już wiele wersji i znając życie im więcej czasu upłynie od 1968, tym więcej wersji tej legendy będzie powstawało. Postanowiliśmy więc przedstawić Wam i naszą wersję, opartą o bardzo dogłębną analizę dostępnych aktualnie informacji.

Scena z filmu „Bullitt”.
Źródło: https://www.driving.co.uk

Zacznijmy od tego, że samochodów podstawionych przez Forda na plan filmowy było dwa. Były one częścią umowy pozycjonującej „product-placement” pomiędzy Fordem a Warner. Mustangi przyjechały jako seryjne S-code’y z pakietem GT z początku 1968. Oba Mustangi, tak jak i dwa Chargery 440ci trafiły w ręce Max’a Blachowsky’iego, który wzmocnił wszystkie cztery auta dodatkowo obspawując karoserję, dodając wzmocnienia zawieszenia, oraz modyfikując silniki tak by zniosły ostrą jazdę wymagających ulicach San Francisco. Słabym punktem S-codów z początków 1968 roku były wzmocnienia kielichów, które w tym właśnie roku zostały przez Forda przeprojektowane tak by dostosować karoserię do większych mocy silników 390ci i większych. Pomimo, że S-cody z pakietem GT wychodziły z mocniejszymi sprężynami, amortyzatorami oraz stabilizatorem, te także zostały zastąpione jeszcze mocniejszymi na potrzeby filmu. Max zadbał także o to aby Mustangi dotrzymywały kroku Chargerom, które seryjnie były znacznie mocniejsze (350hp-375hp w zależności od wersji K-code lub L-code). Głowice poddane zostały obróbce a gaźnik i układ zapłonowy delikatnemu wystrojeniu. Były to już standardowe modyfikacje, które były bardzo popularne w silnikach 390.

Wygląd zewnętrzny także został trochę zmodyfikowany. Czy była to inicjatywa samego Steve’a, Max’a, czy kogokolwiek innego, tego już się pewnie nie dowiemy. Światła GT zostały zdemontowane, znaczek Mustanga (galopującego konia z grila także zniknął, literki MUSTANG oraz oznaczenia GT także. Antena, która przeszkadzała w kręceniu przeniesiona została do tyłu. Oryginalne koła GT zastąpione zostały przez „custom made” American Racing. Zdjęte oznaczenia z błotników.

Źródło: http://www.motortrend.com

Jeden z Mustangów, który przeznaczony był do spektakularnych skoków otrzymał klatkę bezpieczeństwa z uchwytami na kamery. Drugi przeznaczony był do pościgów i został dodatkowo odchudzony tak by poprawić jego osiągi.

Pierwszy z nich, ten dodatkowo wzmocniony do skoków został kompletnie zniszczony podczas kręcenia filmu i najprawdopodobniej trafił na złomowisko. Historia drugiego jest znacznie ciekawsza, ale o nim za tydzień.

Na koniec polecam obejrzeć scenę pościgu z filmu Bullitt. Jest to jedna z najlepszych i najdłuższych scen pościgu w historii kinematografii. Trzeba docenić zarówno operatorów i montażystów, którzy potrafili to nagrać w 1968 roku jak i kierowców, którzy okiełznali trudne do prowadzenia samochody na krętych i skocznym ulicach San Francisco.

Back to top
Marzysz o własnym klasyku?Zostaw adres e-mail a nie ominie Cię żadna okazja!

Każdego tygodnia w Stanach pojawia się kilka wyjątkowych okazji klasyków. Wiele z nich znika z lokalnego portalu ogłoszeniowego tego samego dnia. Sztuka polega na tym, żeby być pierwszym który kontaktuje się właścicielem.