Kupiłem Bullitta! #8 Zmiana planów

Zmiana planów!
Wszystko stało się bardzo szybko, dlatego cofnę się dwa dni wstecz, kiedy na jednym z portali pokazał się interesujący Mustang. Jak go zobaczyłem 40 min po wystawieniu ogłoszenia to pomyślałem: „pewnie już za późno”, gdyż auto było w bardzo dobrej cenie. Niestety w ogłoszeniu było tylko jedno zdjęcie, a jego treść wyglądała dokładnie tak: „1968 mustang gt 390 4 speed bullitt look alike fastback be the king of cool”

Dzwonię do właściciela i mówię, że jestem zainteresowany mustangiem, a jego pierwsze pytanie „Skąd dzwonisz? Bo ja go wystawiłem tylko lokalnie bo zależy mi na szybkiej sprzedaży i akceptuję tylko gotówkę.” Powiedziałem mu, że mam do niego kawałek i że będę potrzebował trochę czasu na zorganizowanie gotówki, ale jeżeli auto będzie takim jakiego szukam to jestem gotowy jutro z rana zarezerwować bilet i następnego dnia rano zjawić się u niego pod domem z gotówką w ręku. Rozmowa trwała ponad pół godziny. Właściciel nie chciał, żebym przeleciał kawał drogi, zobaczył auto był zawiedziony i wrócił z niczym, a on stracił tylko dwa dni. Musiałem go więc przekonać, że jestem zdeterminowany i gotowy do zakupu i nie szukam idealnego auta. Poszedł do samochodu, żeby mi go dokładnie opisać i okazało się, że silnik jednak nie jest 390ci, ale 428ci. Oryginalnie auto było koloru niebieskiego z wnętrzem w kolorze kiwi, że wymaga sporo pracy itp. Cena była na tyle atrakcyjna, że postanowiłem go kupić. Nie było to dokładnie to czego szukam, ale skoro tyle już czekałem na mojego Bullitta (TUTAJ) i nie zapowiadało się na to, że temat rozwiąże się w przeciągu najbliższych tygodni, pomyślałem, że kupie tego, pojeżdżę sobie i jak wyklaruje się sytuacja tamtego auta to tego sprzedam.

Wybłagałem właściciela, żeby go dla mnie przetrzymał przez dwa dni. Poprosiłem, żeby zdjął ogłoszenie, bo będzie dostawał mnóstwo telefonów. Już podczas naszej rozmowy dostał dwa kolejne telefony (ale było już za późno). Ku mojemu zdziwieniu byłem pierwszym dzwoniącym. Właściciel nie chciał przyjąć depozytu, powiedział, że przytrzyma go dla mnie i że jest człowiekiem słowa. Powiedziałem mu, że ufam, że jest i będę mu bardzo wdzięczny. Zadzwoniłem do niego następnego dnia, żeby upewnić się, że dalej jest człowiekiem słowa . Okazało się, że dostał już dwie oferty na $3,000 więcej, ale że trzyma go dla mnie tak jak obiecał. Powiedział, że jeżeli go nie kupię, to wcale się nie obrazi. Jak zadzwoniłem do niego po południu to był już bardzo wkurzony i powiedział, że spieprzył temat, bo wystawił go za tanio i jest zły na siebie za dżentelmeńską umowę. Powiedział, że da mi numery do zainteresowanych autem, którzy proponowali mu lepszą kwotę i że mogę zarobić na tym interesie bez nawet odbierania auta, bo jeden z nich mieszka w okolicy – 20 mil dalej. Podziękowałem i powiedziałem, że kupuje auto dla siebie.

Jak już przyjechałem na miejsce, okazało się, że Glenn ma kompletnego świra na punkcie Bullitta, Stevena McQueena, filmu itp. W garażu miał rozwieszonych kilka zdjęć McQueena, w Mustangu podczas przejażdżki włączył soundtrack z filmu, nagrany na 8 track’u (taka stara duża kaseta) i ciągle o nim gadał. Obejrzał chyba wszystkie jego filmy i przeczytał biografię. Zdecydowanie wiedział więcej ode mnie .

Mustang okazał się w trochę gorszym stanie niż się go spodziewałem, ale wtedy już nie było odwrotu. Pomyślałem: „Idzie zima, będę robił.” Auto odpaliło na dotyk, wyjechaliśmy ale daleko nie zajechaliśmy. Skrzynia utknęła na drugim biegu (na szczęście do przodu) i musieliśmy wrócić. Glenn podjechał pod garaż, wskoczył pod samochód i zaczął kombinować przy lewarku zmiany biegów. Pomyślałem „W co ja się pakuje..” Udało mu się naprawić, ale jak tylko wyjechał na ulicę, to utknęła na wstecznym. Pomyślałem „Przynajmniej wiemy, że wszystkie biegi działają..” Glen wskoczył pod samochód, a ja postanowiłem cyknąć kilka fotek auta.

Przejechaliśmy się kawałek, zatankowaliśmy auto i przyszła pora na poważną decyzję. Kupiony!

W drodze powrotnej zacząłem się zastanawiać: „Co teraz? Robić tego, czy czekać na oryginalnego, na którego nie wiem czy kiedykolwiek się doczekam? Jeśli zdecydował bym się robić tego, to zrobię go dokładnie tak jak bym sobie wyobrażał mojego idealnego Bullitta. Największy możliwy oryginalnie wyglądający silnik, dużo mocy, duże koła, delikatnie obniżony, elektroniczny moduł zapłonowy, wspomaganie kierownicy i hamulców, i koniecznie obrotomierz.. Jeśli coś się wyklaruje z tamtym to będzie oczywiście pełny oryginał.

A co Ty byś wybrał na moim miejscu?

Back to top
Marzysz o własnym klasyku?Zostaw adres e-mail a nie ominie Cię żadna okazja!

Każdego tygodnia w Stanach pojawia się kilka wyjątkowych okazji klasyków. Wiele z nich znika z lokalnego portalu ogłoszeniowego tego samego dnia. Sztuka polega na tym, żeby być pierwszym który kontaktuje się właścicielem.