Kupiłem Bullitta! #7 Oryginalność vs Wartość

Jak modyfikacje klasycznego mustanga przekładają się na wartość auta.

Szukając aut dla naszych klientów często spotykamy się z pytaniami odnośnie znaczenia oryginalności i przełożenia na wartość auta w przyszłości. Wszyscy oczywiście szukają mustanga w dobrej cenie, ale tylko niektórzy mają od początku dokładnie sprecyzowane oczekiwania. Większość osób szuka mustanga z lat 65-66 lub 67-68, większość woli nadwozie typu fastback, ale niektórzy wybierają dobrze wyposażone coupe. Większość oczekuje, że silnik będzie matching (taki jak w tabliczce znamionowej), ale nie koniecznie oryginalny silnik, z którym auto wyjechało z fabryki (co jest rzadkością w tych czasach). Od czasu do czasu trafi nam się klient, który chce Czarnego Fastbacka S-code z pasującym silnikiem 390ci, zdrową karoserią, czarnym wnętrzem w wersji Deluxe, wspomaganiem kierownicy, wspomaganiem hamulców, klimatyzacją i najlepiej konsolą górną oraz środkową.
Takie auta są jednymi z najbardziej pożądanych na rynku i bardzo ciężko jest trafić mustanga w takiej konfiguracji. A jak już się trafi to jest to bardzo droga inwestycja. Na rynku są oczywiście jeszcze droższe i bardziej unikatowe mustangi ale o nich napiszemy innym razem.

Jak zatem wygląda stworzenie swojego wymarzonego mustanga na podstawie auta, które nie wyjechało z tak bogatym wyposażeniem z fabryki? Zacznę od koloru. Najbardziej pożądanymi kolorami są czarny, ciemno niebieski, czerwony i oczywiście zielony (highland green). Najmniej pożądanym jest chyba Ivy Green. Widziałem kilka mustangów w tym kolorze, niektóre były naprawdę ciekawe, ale duża większośc ma już dzisiaj zupełnie inny lakier. Jak to się przekłada na cenę? Zmieniając oryginalny kolor na jeden z wyżej wypisanych nie stracimy na wartości, często wręcz przeciwnie, ale trzeba to zrobić z głową. Widziałem już dwa S-cody z oryginalnym Highland Green przelakierowane na czerwony lata temu. Wtedy (zanim scena z filmu Bullitt została okrzyknięta najlepszą sceną pościgową) może miało to większy sens, ale dzisiaj auto w oryginalnym Highland Green będzie więcej warte od czerwonego. Czarny z kolei może być warty tyle samo, tym bardziej jeżeli jest to jego oryginalny kolor Raven Black. Highland Green musi trafić na fana Bullitta, a czarny poprostu zawsze wygląda dobrze. Czarny jest też najtrudniejszym lakierem do położenia, więc dobrze zrobiony czarny Mustang Fastback zawszę będzie jednym z najbardziej poszukiwanych Fordów. Jedna, ale znacząca uwaga dotyczy wszelkich dodatków typu dodatkowe pasy przez środek auta, wstawki w innych kolorach jak na przykład wloty powietrza, dach, maska, itp. Przy sprzedaży będzie miało to duże znaczenie. Powiedziałbym nawet że ma to znacznie większy wpływ na wartość auta niż cena przywrócenia tych dodatków do oryginału.

Wnętrze Deluxe z 1968 w Mustanga sprowadzonym na zamówienie

Wnętrze. Czarna tapicerka jest oczywiście zawsze najmilej widziana. Zasada jest prosta – albo oryginalna kolorystyka wnętrza, albo czarne. Zmiana koloru jest trochę czasochłonna, gdyż wymaga lakierowania wszystkich elementów plastikowych, nowych boczków, obszycia foteli,  dywanu, podsufitki, czasem nawet deski podszybia. Elementy te nie są bardzo kosztowne ilość roboczogodzin znacząco wpływa na koszt całej operacji.

Przejdźmy do dodatków. Jeśli auto oryginalnie nie było wyposażone w konsolę środkową, górną, wyposażenie Deluxe (wstawki w obszyciach foteli, drewno lub polerowane aluminium) to wprowadzając te zmiany podwyższamy wartość auta. Nie spotkałem jeszcze osoby, która by powiedziała. „Nie podobają mi się te wszystkie dodatki. Wolę standardowe wyposażenie auta, takie jak było oryginalnie”. Ale tutaj także trzeba to zrobić ze smakiem. Nie wkładamy konsoli z rocznika 67 do mustanga z rocznika 68, nawet jeśli wygląda ona dużo lepiej. Nie zakładamy klamek 67 do mustanga 68 nawet jeśli bardziej się nam podobają itp itd… chciałem wymienić jeszcze kilka rzeczy, ale myślę, że muszę podkreślić tutaj pewną kwestię. Jeśli robisz auto dla siebie, nie na sprzedaż to zrób tak, żebyś Ty czuł, że to jest Twoje auto. Jeśli stawiasz na komfort i fotele z 69 są dla Ciebie znacznie wygodniejsze  od 67-68 (częsta przeróbka) to tak zrób, jeśli wolisz bardziej opływowe lusterka z 69, to je załóż, jeśli wolisz dodatkowe zegary z niebieskim podświetleniem, różową kierownicą lub włochatą deskę podszybia, śmiało – to jest Twoje auto i to Ty masz się w nim czuć dobrze. Poruszamy dzisiaj temat rynkowej wartości auta, nie prywatnych preferencji.

Porozmawiajmy chwilę o kołach – Koła to jest kwestia preferencji. Klasyczne mustangi najlepiej prowadzą się na klasycznych kołach. Jeśli właściwości jezdne są dla Ciebie priorytetem, to standardowy rozmiar kół będzie najlepszym rozwiązaniem. Większa felga wygląda znacznie lepiej (według mnie), ale auto wtedy zaczyna myszkować, czuć każdą nierówność i każdy dołek w drodze. Obniżenie auta także daje mu trochę lepszy wygląd, ale zabiera z funkcjonalności. Nie będę się tu skupiał typie felg lub na metodach obniżenia auta, ale raczej na tym jaki ma to wpływa na jego wartość. Oryginalne felgi mają swoją wartość pod warunkiem, że są zachowane w dobrym stanie. Z nieoryginalnych felg najpopularniejsze są American Racing, Torque Thrust, lub Eleanor Style. Zakładając takie koła zawsze podnosimy wartość auta. Kiedyś jeden dealer z UK zapytany jakie auta sprzedają się najlepiej powiedział mi bla bla bla… i im większe koła tym lepiej. Na szczęście niewiele się widzi Low riderów w mustangach

Silnik 390ci z pełnym oryginalnym wyposażeniem (klimatyzacja, wspomaganie kierownicy i hamulców) w Mustang z 1967 sprowadzonym na zamówienie.

Silnik. Oryginalność silnika jest całkiem ważną sprawą. C-code powinien mieć 289ci , ale jeśli ma 390ci to jego wartość będzie w podobnych zakresach. C-code z 302 już nie do końca. Matching numbers engine zawsze będzie miał swoją wartość, ale jeżeli jest „date correct” (data produkcji silnika poprzedza datę produkcji auta) to podnosi to wartość o jakieś 5%. S-code z 428 będzie trochę mniej warty niż S-code z oryginalnym silnikiem „Date correct” ale trochę więcej niż S-code z 390ci, który jest z zupełnie innego okresu. Idąc dalej.. często spotyka się mustangi 67-68 z silnikami 351ci, które nigdy nie występowały w tych rocznikach, lub 65-66 z silnikami 302ci w górę. Tych niestety nie możemy nazwać matching numbers. W Europie mają one znacznie niższą wartość niż inne „matching” mustangi, ale w USA, ich ceny są cały czas całkiem wysokie. No i na koniec zostawiłem mustangi ze znacznie nowszymi silnikami z lat 70-tych, 80-tych i 90-tych.. te mają znacznie niższą wartość w Europie, szczególnie w Polsce i w dodatku ich sprowadzenie będzie wiązać się ze znacznie większym kosztem, ponieważ auto może nie zostać zakwalifikowane jako klasyk.

Dołożone wspomaganie kierownicy, wspomaganie hamulców, dołożona klimatyzacja wyłącznie podnoszą wartość auta i nawet jeżeli jest to elektroniczne wspomaganie kierownicy, tarczowe hamulce z tyłu czy nowoczesna klimatyzacja z nagrzewnicą to wartość takiego auta oceniałbym na co najmniej tym samym poziomie jak z auta z oryginalnymi podzespołami, dlatego, że nowe są bardziej funkcjonalne i ich koszt jest niemały. To samo tyczy się nowszego radia w stylu retro.

Mam nadzieję, że ten wpis pomoże Wam w dokonaniu właściwej decyzji odnośnie kupna Waszego idealnego klasyka.

A w międzyczasie, czekając na mojego wymarzonego Bullitta złożyłem sobie taki oto model:

Back to top
Marzysz o własnym klasyku?Zostaw adres e-mail a nie ominie Cię żadna okazja!

Każdego tygodnia w Stanach pojawia się kilka wyjątkowych okazji klasyków. Wiele z nich znika z lokalnego portalu ogłoszeniowego tego samego dnia. Sztuka polega na tym, żeby być pierwszym który kontaktuje się właścicielem.