Kupiłem Bullitta! #3 Bullitt na zlocie w Carlisle, PA
Na Ford Nationals było wielu ciekawych ludzi, dużo Mustangów, prezentacja nowego Shelby GT350, ale żadnego oryginalnego Bullitta.
Kiedy pokazałem zdjęcia Bullitta (o którym pisałem w poprzednim wpisie) mojemu znajomemu, jego reakcja była bardzo zaskakująca. Okazało się, że to właśnie on odsprzedał tego Mustanga obecnemu właścicielowi. Auto było wtedy w kolorze czerwonym i znajomemu nawet udało się odnaleźć jego zdjęcia w archiwum. Stan auta znacząco się nie zmienił przez te lata, poza wyremontowanym silnikiem i zmianą koloru z powrotem na zielony, ale tak jak pisalem wczesniej nie był to Highland Green. Porozmawialiśmy chwile o ówczesnym i obecnym stanie auta i pojechaliśmy na kolację. Ostatniego dnia Ford Nationals temat Bullitta powrócił i wtedy właśnie znajomy przyznał mi się, że też ma takiego, którego kupił dwa lata temu na Ford National, ale że trzyma go dla siebie i planuje wyremontować jak nazbiera trochę więcej funduszy. Zrobił w nim do tej pory większość blacharki i odstawił do garażu, by tam czekał na lepsze czasy. Na „do widzenia” powiedziałem mu, że gdyby zdecydował się go sprzedać to żeby mi dał znać. Kilka dni później zadzwonił do mnie i zapytał czy już kupiłem tamtego Mustanga. Odpowiedziałem, że nie, bo właściciel wyjechał w sprawach służbowych na tydzień. On ze smutkiem powiedział, że długo myślał o mojej propozycji i że jest gotowy sprzedać swojego Bullitt’a – ma kilka innych zaczętych projektów Mustangów i sytuacja finansowa zmusiła go do podjęcia takiej decyzji. Powiedział, że nie wystawiał go nigdzie i że sprzeda mi go pod warunkiem, że rzeczywiście zachowam go dla siebie. Kiedy się zgodziłem powiedział, że jeszcze zdąży znaleźć sobie takiego, gdyż jak to ujął: „To one zawsze mnie znajdują”…. i po chwili dodał”, a ja nie potrafię odmówić i wtedy znajduje się w takiej sytuacji jak teraz…”
Tak właśnie stałem się właścicielem jednego z najbardziej unikatowych Mustangów na świecie. Prawie…
Właściwie to nie zupełnie. Auto wymagało jeszcze trochę pracy i znajomy zgodził się dokończyć blacharkę, a ja zgodziłem się wpłacić połowę kwoty i przelać drugą połowę przy odbiorze auta. Prace szły baaaardzo powoli, a ja planowałem sobie wykończenie mojego Bullitta. Przegladałem części, przeglądałem inne auta.. .czytałem dużo o silnikach FE i ich modyfikacjach. Znalazłem warsztat, który zajmie się obróbką silnika. Planowałem, planowałem i stawałem się coraz bardziej niecierpliwy. Pewnego weekendu postawiłem polecieć i zobaczyć jak idą pracę nad Mustangiem. Okazało się, że w tym roku to mi się pewnie nie uda zacząć remontu. Wróciłem zawiedziony i wziąłem na wstrzymanie. Z przybytku czasu czytałem więcej i coraz bardziej klarowałem sobie wizję tego jak chcę zrobić auto, a przede wszystkim silnik. O silnikach FE możecie przeczytać trochę tutaj: LINK, a o silniku, który był dla mnie inspiracją tutaj LINK
Jako, że Steve wzmocnił swojego Bullitta, ja także postanowiłem go wzmocnić, zachowując jednak jak najwięcej cech oryginalności. Dokładny opis planowanych modyfikacji silnika będziecie mogli przeczytać niebawem, a w międzyczasie kolejnych kilka postów poświęconych będzie oryginalnemu Bullitt’owi, jego dokładnej historii oraz przeróbek jakich dokonali mechanicy McQueen’a podczas kręcenia filmu.