Category: My Bullitt

Posts related to My Bullitt

Rebuilding the 390 FE engine – Choosing the right parts

It turns out the cylinder walls were in a pretty good shape and required only honig. That’s good news, since I can keep my pistons and just put a set of new rings on them. The current pistons are “high compression” giving 10:1 compression ratio, which is max I should go with the regular pump gas.

Read more about pistons here:

Ultimate Ford FE Engine Piston Guide

Heads are done and have new valves and hardened valve seats already installed.

 

Before putting them together I needed to decide if I should keep stock valve springs or not. Stock springs are good f [...]

Remont silnika 390 FE – Rozbieramy

W końcu zabrałem się za silnik. Okazało się, że w ogóle nie było kompresji na jednym z cylindrów (nr 5), dolałem więc oleju, żeby uszczelnić dół cylindra i sprawdzić, czy to pierścienie, czy raczej góra. Okazało się, że problem leżał na górze, więc zdjęliśmy głowice, szukając zaciętego lub uszkodzonego zaworu. Wszystkie zawory wyglądały całkiem dobrze. Wyciągając popychacze znaleźliśmy przyczynę usterki. Jeden z popychaczy został zjedzony przez wałek rozrządu. Wałek także został uszkodzony, więc rozbieramy dalej. Okazało się, że silnik był już raz rozbierany, wszystkie panewki są ponumerowane, a cylindry rozwierco [...]

Moja historia z Mustangami rozpoczęła się w 2013 roku, kiedy to kupiłem swojego pierwszego w życiu Forda. Wybór padł na Mustanga z 2008 roku w limitowanej edycji Bullitt. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem tę nazwę i szczerze mówiąc nie wiedziałem nawet kim był Steve McQueen.

Pewnego popołudnia, po podjęciu decyzji o konieczności zakupu nowego auta, wybrałem się na oglądanie Mustangów. Nie miałem w planach jeszcze wtedy kupna, ale zabrałem ze sobą dobrego znajomego, który interesuje się Mustangami od lat i aktualnie posiada dwa – 2005 GT, który miał przejechane zaledwie 20k mil oraz czerwonego fastbacka z 1967 roku – prawdziwa perełka.

Obejrzeliśmy kilka aut i w drodze powrotnej Doug powiedział, że jest jeszcze jeden dealer niedaleko jego domu, więc do niego podjechaliśmy. Kiedy wyjeżdżaliśmy na teren salonu w oczy rzucił mi się zielony Mustang i wtedy usłyszałem: „Uuuu… That might be Bullitt!” Pomyślałem sobie: „Co to jest Bullitt”. Podjechaliśmy bliżej i rzeczywiście okazała się

Na Ford Nationals było wielu ciekawych ludzi, dużo Mustangów, prezentacja nowego Shelby GT350, ale żadnego oryginalnego Bullitta.

Kiedy pokazałem zdjęcia Bullitta (o którym pisałem w poprzednim wpisie) mojemu znajomemu, jego reakcja była bardzo zaskakująca. Okazało się, że to właśnie on odsprzedał tego Mustanga obecnemu właścicielowi. Auto było wtedy w kolorze czerwonym i znajomemu nawet udało się odnaleźć jego zdjęcia w archiwum. Stan auta znacząco się nie zmienił przez te lata, poza wyremontowanym silnikiem i zmianą koloru z powrotem na zielony, ale tak jak pisalem wczesniej nie był to Highland Green. Porozmawialiśmy chwile o ówczesnym i obecnym stanie auta i pojechaliśmy na kolację. Ostatniego dnia Ford Nationals temat Bullitta powrócił i wtedy właśnie znajomy przyznał mi się, że też ma takiego, którego kupił dwa lata temu na Ford National, ale że trzyma go dla siebie i planuje wyremontować jak nazbiera trochę więcej funduszy. Zrobił w nim do tej pory większość blacharki i odstawił do garażu,

Wracając do mojego Bullitta – dużo się nie zmieniło. Zacząłem się coraz bardziej niecierpliwić. Zacząłem prosić o konkretne terminy na wykonanie poszczególnych najdrobniejszych czynności. Prosiłem o zdjęcia wykonanej pracy oraz wszystkich najdrobniejszych szczegółów, numerów silnika itp. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta i pewnego dnia znajomy zaproponował mi, że gdybym znalazł innego Bullitta to chętnie zwróci mi pieniądze. Podziękowałem i wziąłem na wstrzymanie. Minął rok od terminu w którym miałem odebrać auto. Przez cały ten czas nie znalazłem auta które spełniałoby moje wymagania. Raz tylko pojawiła się nadzieja, ale szybko się rozmyła. Ogłoszenie pojawiło się 14 min przed tym jak je zobaczyłem i nawet nie czytając do końca zadzwoniłem do właściciela. Był on już na telefonie z drugim zainteresowanym, który niestety kupił auto bez wahania oferując pełną kwotę, bez pytania o szczegóły. Mustang był znacznie poniżej ceny rynkowej a właściciel sprzedawał, bo nie miał siły dokończyć projektu, które zaczął przed laty. Auto miało zrobioną całą

Jak modyfikacje klasycznego mustanga przekładają się na wartość auta.

Szukając aut dla naszych klientów często spotykamy się z pytaniami odnośnie znaczenia oryginalności i przełożenia na wartość auta w przyszłości. Wszyscy oczywiście szukają mustanga w dobrej cenie, ale tylko niektórzy mają od początku dokładnie sprecyzowane oczekiwania. Większość osób szuka mustanga z lat 65-66 lub 67-68, większość woli nadwozie typu fastback, ale niektórzy wybierają dobrze wyposażone coupe. Większość oczekuje, że silnik będzie matching (taki jak w tabliczce znamionowej), ale nie koniecznie oryginalny silnik, z którym auto wyjechało z fabryki (co jest rzadkością w tych czasach). Od czasu do czasu trafi nam się klient, który chce Czarnego Fastbacka S-code z pasującym silnikiem 390ci, zdrową karoserią, czarnym wnętrzem w wersji Deluxe, wspomaganiem kierownicy, wspomaganiem hamulców, klimatyzacją i najlepiej konsolą górną oraz środkową.
Takie auta są jednymi z najbardziej pożądanych na rynku i bardzo ciężko jest trafić mustanga w takiej konfiguracji. A jak już się trafi to jest to

Zmiana planów!
Wszystko stało się bardzo szybko, dlatego cofnę się dwa dni wstecz, kiedy na jednym z portali pokazał się interesujący Mustang. Jak go zobaczyłem 40 min po wystawieniu ogłoszenia to pomyślałem: „pewnie już za późno”, gdyż auto było w bardzo dobrej cenie. Niestety w ogłoszeniu było tylko jedno zdjęcie, a jego treść wyglądała dokładnie tak: „1968 mustang gt 390 4 speed bullitt look alike fastback be the king of cool”

Dzwonię do właściciela i mówię, że jestem zainteresowany mustangiem, a jego pierwsze pytanie „Skąd dzwonisz? Bo ja go wystawiłem tylko lokalnie bo zależy mi na szybkiej sprzedaży i akceptuję tylko gotówkę.” Powiedziałem mu, że mam do niego kawałek i że będę potrzebował trochę czasu na zorganizowanie gotówki, ale jeżeli auto będzie takim jakiego szukam to jestem gotowy jutro z rana zarezerwować bil [...]

Przyjechał!

Od razu zabrałem go na pierwszą przejażdżkę po osiedlu. Zgodnie z przewidywaniami zaciął się lewarek zmiany biegów. Na szczęście na biegu do przodu już pod domem, więc bez większych problemów udało mi się go zaparkować w garażu.

Pierwsze oględziny zrobione. Będzie przy nim trochę pracy, bo mechanicznie został trochę zaniedbany.. Zacznę od sprawdzenia kompresji, wymiany filtrów, świec, płynów i pasków i pojeżdże nim póki mamy jeszcze dobrą pogodę, a przez zimę zajmę się zawieszeniem. Trzeba będzie powymieniać węże wspomagania, wszystkie gumy zawieszenia.. zajrzeć do hamulców, bo są bardzo wrażliwe i auto staje dęba przy najlżejszym ham [...]

Kolejna zmiana planów

Nie uwierzycie, kupiłem kolejnego Bullitta. Tym razem jest to czego szukałem przez ostatnie kilka lat.

Jak tylko zobaczyłem ogłoszenie zadzwoniłem do właściciela i powiedziałem, że chcę jak najszybciej obejrzeć auto. Powiedział mi, że już ma dwie osoby, jedna w drodze, a druga umówiona na jutro. Zacząłem dopytywać o szczegóły. Oryginalny S-code z 68 roku, oryginalnie Highland Green (aktualnie czerwony), z 4 biegową manualną skrzynią biegów, oryginalnie z Luxury interior, dolną oraz górną konsolą. Bliżej Bullitta już się nie da. Tej okazji nie mogłem odpuścić. Zaproponowałem mu, że kupię auto bez oglądania. Poprosiłem tylko o kilka zdjęć szczegółów, które mnie interesowały. Powiedział mi, że obiecał już drugiemu zainteresowanemu, że nie sprzeda dopóki tamten nie dojedzie. Powiedziałem, żeby dał mi znać jak dostanie ofertę od niego i niech wstrzyma się ze sprzedażą. Za chwilę dostałem zdjęcia o które prosiłem. Wszystko się zgadzało – to było moje wymarzone auto!
Zadzwoniłem jeszcze   raz i

    Back to top
    Marzysz o własnym klasyku?Zostaw adres e-mail a nie ominie Cię żadna okazja!

    Każdego tygodnia w Stanach pojawia się kilka wyjątkowych okazji klasyków. Wiele z nich znika z lokalnego portalu ogłoszeniowego tego samego dnia. Sztuka polega na tym, żeby być pierwszym który kontaktuje się właścicielem.